Tym razem przed nami fragment scenariusza porywającego i trzymającego w napięciu serialu. Czyżby parodia klasycznego utworu?
„Życie Carlosa z Santos” sezon 12., odcinek 34. – finał sezonu
Scena 1. Carlos jedzie na koniu. Zmierza ku miejscu spotkań ze swoją ukochaną Francescą – mały domek letniskowy na wzgórzu.
Scena 2. Carlos wchodzi do domku i szuka Franceski we wszystkich pomieszczeniach.
Carlos: Francesco! Gdzie jesteś, ukochana?
Carlos otwiera drzwi do łazienki. Widzi nagą Francescę w pełnej wody wannie. Francesca ma podcięte żyły wzdłuż przedramienia. Carlos klęka przy wannie i łapie ukochaną za zakrwawioną dłoń.
Carlos: Mamma mia! Kochana, co się stało? Co skłoniło cię do podjęcia takiej decyzji? Było nam tak dobrze, co się stało, mi amor? Czy Juan dowiedział się o nas?
Carlos zaczyna szlochać.
Carlos: Obiecuję ci, moja bogini, pomszczę cię, choćbym miał przez to narazić się Dios. Dowiem się, co zmusiło cię do popełnienia tak strasznego czynu! A tymczasem, moja miła, spoczywaj w pokoju. Nigdy o tobie nie zapomnę.
Carlos wstaje i opuszcza domek letniskowy. Wsiada na swojego konia Mustanga i odjeżdża w stronę willi Juana – rekina na meksykańskim rynku tapicerek.
Scena 3. Carlos, nie zważając na powstrzymujących go ochroniarzy Juana, biegnie przez zawiłe korytarze willi aż trafia do olbrzymiego salonu, w którym siedzi Juan ze swoim tygrysem na kolanach. Juan pali cygaro.
Juan: Carlos, przyjacielu, czemu zawdzięczam tę nagłą wizytę? Usiądź, proszę. Napijesz się czegoś?
Carlos: Nie będę nic pił! To ty! To wszystko przez Ciebie!
Juan: Co się stało, amigo? Nie wiem o czym mówisz…
Carlos: Oczywiście, że wiesz! Dowiedziałeś się o nas. Dowiedziałeś się, że ja i Francesca mamy romans i pewnie tak jej groziłeś, że biedna popełniła samobójstwo! Podcięła sobie żyły w wannie, w miejscu, gdzie zawsze się spotykaliśmy. Chciała, żebym to ja ją tam znalazł.
Juan jest w szoku. Wstaje i powoli odkłada cygaro do złotej popielniczki.
Juan: Francesca nie żyje? Gdzie ona teraz jest? I czy wy naprawdę mieliście romans? Jak mogłem tego nie zauważyć… Mój najlepszy przyjaciel z moją żoną. To wszystko przez te tapicerki! Nie miałem dla niej czasu, więc znalazła pocieszenie u ciebie. Tak mi przykro, mi hermano. Nie jestem zły. Moja kobieta była samotna, a ty się nią zająłeś. Powinienem ci dziękować. Szkoda, że to nie powstrzymało jej przed tak strasznym czynem.
Juan obejmuje swojego przyjaciela.
Carlos: Przyjacielu, przecież wiesz, że ja zawsze ci pomogę. Czyli nie wiedziałeś? Jeśli nie przez ciebie, to dlaczego…?
Do salonu wchodzi Pablo del Castija – kucharz Juana.
Pablo: To ja.
Juan i Carlos odkręcają się, by zobaczyć, kto zakłóca ich rozmowę.
Pablo: Francesca nie popełniła samobójstwa. To ja podciąłem jej żyły.
Wszyscy wciągają gwałtownie powietrze z zaskoczenia. Nawet Tygrys Gustawo, który aż przerwał swój sen, by śledzić rozwijającą się akcję.
Carlos: Jak to?! Dlaczego?
Pablo: Francesca była też moją kochanką. Byłem bardzo zazdrosny, gdy dowiedziałem się, że sypia też z tobą, Carlosie. Gdy dziś wychodziła z willi, postanowiłem ją śledzić. Gdy weszła do domku, postanowiłem się oddalić, ale kątem oka zauważyłem przez okno, że się rozbiera. Zazdrość wzięła górę i postanowiłem wejść do środka. Zastałem ją w wannie. Francesca nawet nie była zakłopotana sytuacją, nie chciała się wytłumaczyć, więc wziąłem żyletkę Carlosa i podciąłem jej żyły…
Ciąg dalszy nastąpi…
Dodaj komentarz